w Miejsca

Gabinet chemiczny

Gabinet chemiczny przez lata był jednym z najczęściej wspominanych miejsc w Zielonej Szkole.

Swoje bogate wyposażenie zawdzięcza czasom przedwojennym. Po wojnie chemii uczył dyrektor Witold Krzyworączka, a po nim wieloletnim gospodarzem tego miejsca został Maksymilian Hanysz. To przed tym gabinetem uczniowie spędzali przerwy w nieopisanej trwodze, wykorzystując każdą minutę na cenne powtórki. Schemat lekcji był zawsze ten sam: najpierw wykładany był nowy materiał, wzbogacony niekiedy ciekawym doświadczeniem. Profesor skrupulatnie dyktował notatkę do zeszytu, a reakcje chemiczne zapisywał na tablicy.

W miarę przebiegu lekcji nerwowość rosła, niektórzy ukradkiem zaglądali do notatek z poprzednich lekcji, jakby łudząc się, że wygrają tę nierówną walkę dzięki pamięci krótkotrwałej. W końcu nadchodził moment, gdy wskazówka zegara bacznie obserwowanego przez uczniów zbliżała się do końca lekcji – zostawało magiczne dziesięć minut, które profesor zawsze przeznaczał na pytanie. Dziesięć najdłuższych minut w życiu każdego licealisty. W tym czasie pan Hanysz potrafił przepytać sześciu, a niekiedy nawet dziewięciu śmiałków! Dwóch rozwiązywało zadania na tablicy, losując karteczki z zadaniami z magicznej koperty, która pamiętali pewnie jeszcze ich rodzice, a jeden odpowiadał ustnie. Jeśli uczeń nie był w stanie wydusić z siebie ani słowa, wracał do ławki z pałą, a jego miejsce zajmował następny. Grozę owych dziesięciu minut przerywał dopiero dzwonek. Zachęcamy do obejrzenia galerii zdjęć autorstwa Łukasza Gościniaka.

Obecnie gospodarzem tego miejsca jest prof. Marek Ziarko, lubiany przez uczniów za swoje poczucie humoru i ciekawe wykłady. Zapraszamy do wirtualnych odwiedzin.

w Absolwenci, Lata 40. XX w.

Zbigniew Fedus

Jeden z pierwszych uczniów „Zielonego Liceum” (nr. ewidencyjny 230), nauczyciel akademicki, filolog, tłumacz, autor książek, słowników i licznych artykułów. Sybirak, którego młodzieńcze lata związane były z Miliczem i Potasznią.

Zbigniew Fedus urodził się w 3.09.1930 r. w Medwedowcach koło Buczacza i rozpoczął edukację w pobliskich Bertnikach. W 1940 r. wraz z innymi Polakami masowo wywożonymi w głąb ZSRR, trafił na Syberię do Kraju Krasnojarskiego. Na nieludzkiej ziemi ukończył cztery lata syberyjskiej „akademii” – wyższych klas nie było – a potem pracował fizycznie przy odgarnianiu śniegu i rąbaniu drewna. Po powrocie w rodzinne strony – wówczas należące już do Ukrainy – był pomocnikiem szofera i kombajnisty, a nawet szewcem – to wielka szkoła życia dla kilkunastoletniego chłopaka, którą opisuje w książce wspomnieniowej „Syberia wryta w pamięć dziecka” (wydanej przez Instytut Zachodni i Ośrodek „Karta” w 1997 r.).

Zbigniew Fedus po przebytym zapaleniu płuc i tyfusie. Tuleń 1941. Źródło: Wikipedia

Z Syberii do Potaszni

Do Polski 16-letni Zbyszek powrócił wraz z matką i siostrą w 1946 roku i trafił do Chociwla, gdzie odnalazł ich zdemobilizowany z I Armii WP ojciec – zapalony rybak i leśnik. To właśnie ojciec postanowił osiąść ze swoją rodziną w podmilickiej Potaszni, gdzie najął się do pracy w tamtejszym Państwowym Gospodarstwie Rybnym. Fedusowie zamieszkali w rybakówce, gdzie młody Zbyszek spędził najpiękniejsze lata swego – jakże okrutnie odmienionego przez wojnę – dzieciństwa i wczesnej młodości. Początkowe rozdziały wydanej w 2015 r. drugiej części jego wspomnień pt. „Rodzinne korzenie – z Sybiru na Dolny Śląsk” to niezwykle cenny materiał dla każdego, kto interesuje się powojennymi losami Milicza, szczególnie milickiego liceum – opisy pierwszych nauczycieli, organizacji nauczania w splądrowanym przez Rosjan budynku dawnej szkoły, która przez wojenne lata stała się szpitalem polowym, życia w internacie…

Książka Zbigniewa Fedusa to również ciekawy materiał dla badaczy historii nadbaryckiego rybactwa, gdyż ojciec autora zarządzał prawie 600-hektarowym obszarem stawów kompleksu Potasznia i organizował powojenną gospodarkę rybacką. Znajdziemy w niej wiele ciekawostek, choćby opisy polowania na kaczki, jakie zorganizowano na stawach specjalnie dla marszałka Rokossowskiego. Jednak znacznie ciekawszą od „czerwonego marszałka” postacią, która regularnie odwiedzała rybakówkę Fedusów, był przyjaciel ojca p. Zbigniewa jeszcze z czasów przedwojennych – Włodzimierz Puchalski, jeden z najwybitniejszych polskich fotografów przyrody, autor książek i filmów przyrodniczych. Młody Zbyszek towarzyszył niejednemu ujęciu kręconego na milickich stawach filmu „Ptasia Wyspa”, a Włodzimierz Puchalski uwiecznił na zdjęciach wiele scen z życia codziennego rodziny Fedusów, które ilustrują tę niezwykłą książkę.

Dorosłość poza Miliczem

Koleje losu sprawiły, że Zbigniew Fedus nie zdawał matury w Miliczu, lecz w Bydgoszczy. Po maturze otrzymał trzyletni nakaz pracy w Liceum Pedagogicznym we Wrocławiu, a potem ukończył Wydział Filologiczny Uniwersytetu Wrocławskiego.

Zbigniew Fedus. Źródło zdjęcia: Strona Stowarzyszenia Dziennikarzy RP – Dolny Śląsk http://dziennikarzerp.eu/

Przez większość zawodowego życia pracował w Studium Języków Obcych AWF we Wrocławiu, którym potem kierował. Był zapalonym leksykografem i aktorem słowników sportowych rosyjsko-polskich, filatelistą, wędkarzem, pisał artykuły do prasy polonijnej. Działał w Towarzystwie Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, Związku Sybiraków i Stowarzyszeniu Dziennikarzy RP. Odznaczony m.in. Srebrną i Złotą Odznakę za Zasługi dla Wędkarstwa Polskiego, Brązową Honorową Odznakę Polskiego Związku Filatelistów, Srebrną Odznakę „Zasłużony Działacz Kultury Fizycznej”, Honorową Odznakę Sybiraka, Krzyżem Zesłańców Sybiru, Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Był członkiem Polskiego Związku Wędkarskiego, Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział Buczacz, Związku Sybiraków, Stowarzyszenia Dziennikarzy RP. Z milickim liceum pozostawał w kontakcie – na jubileusz Szkoły przesłał wraz z dedykacją powojenną część swoich wspomnień, niestety, stan zdrowia nie pozwolił już pojawić się osobiście. Zmarł 02.03.2017 r.

w Kronika

Pierwsze lata (1945–1950)

Jest lipiec 1945 roku. Do Milicza przyjeżdża organizator pierwszej na naszym terenie szkoły średniej – Stanisław Dąbrowski. Poprzez rozklejone w mieście ogłoszenia informuje, że 1 września 1945 r. zostanie otwarte Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące w Miliczu z internatem dla uczniów zamiejscowych. Zaczęli zgłaszać się ludzie, których szkolne życiorysy przerwała wojna. Przynosili zachowane dokumenty, zdawali weryfikacyjne egzaminy i znów wrócono dzieciństwo czy młodość 145 osobom z różnych regionów, zwłaszcza dzielnic Polski Wschodniej. Uruchomiono dla nich cztery klasy gimnazjum i dwie liceum. Pierwszą skromną siedzibą szkoły było siedem izb wygospodarowanych w gmachu dawnej Szkoły Podstawowej nr 1. Tam uczniowie przynosili wyszukiwany w mieście sprzęt i pierwsze pomoce naukowe. Czasem były to niemieckie mapy, oklejone polskimi napisami, czasem kilka obcojęzycznych książek, wykorzystanych do nauki języka, zbiory pozostawionych minerałów, preparaty do biologii. 1 września 1945 r. szkoła rozpoczęła pracę.

Pedagodzy

Z różnych stron kraju zgłaszali się nauczyciele i już w październiku wszystkie przedmioty były prowadzone przez specjalistów. W kronikach zachowały się nazwiska: pierwszego dyrektora szkoły, a równocześnie polonisty uczącego również propedeutyki filozofii – Stanisława Dąbrowskiego, polonistki – Klary Dąbrowskiej, nauczycielki języka francuskiego i łaciny – Genowefy Nowickiej, uczącej historii i geografii Czesławy Piesiewicz.

W tym pierwszym ważnym, choć trudnym roku ks. Władysław Żak wykładał nie tylko religię, ale uczył też łaciny i języka niemieckiego, Aleksander Kuszczak – matematyki i fizyki, Adam Konopnicki – biologii oraz chemii; języka rosyjskiego – Maria Jasionowska, zajęć praktycznych – Ludwik Lubczyński, śpiewu kolejno Maria Beinlich i Czesław Głogowski.

W roku następnym przybyli do szkoły nowi nauczyciele. Witold Krzyworączka uczył fizyki i chemii, Helena Haas – geografii i historii, ks. Paweł Boczar – łaciny, a Stefania Miszczak – wychowania fizycznego.
W dokumentach nazwiska tych nauczycieli poprzedzone są tytułami naukowymi profesorów i magistrów. Była to kadra starannie wykształcona przed wojną na uczelniach polskich i zagranicznych, stale doskonaląca nabytą wiedzę. Poziom nauczania był więc ambitnie wysoki. Jak radzili sobie uczniowie? Dobrze, bo już w maju dziewiątka uczniów najstarszej klasy pomyślnie zdała maturę.

Pierwsi-maturzyści-z-nauczycielami-rok-1946

Powojenni uczniowie

Młodzież miała w życiorysach wojenną skazę. Wielu straciło bliskich, przeżyło rozłąkę i wojenną tułaczkę, niektórzy walczyli na wojnie
i w partyzantce, pamiętali koszmar obozów koncentracyjnych. Ale wszyscy chcieli się uczyć, wierząc, że nauka jest teraz bardzo potrzebna, że wolna Polska ucieleśni ich marzenia.

Choć czasem jedynymi spodniami był dar UNRRA, a zdrowie miała przywrócić rozdawana w szkole herbata i łyżka tranu z darów, to współczesna młodzież mogłaby pozazdrościć postawy powojennym uczniom. W kronice tych pionierskich lat pod datą 8 lutego 1947 r. widnieje wpis, że młodzież zebrała 1116 zł i przekazała je na daninę narodową. Gdzie indziej czytamy, że zysk z zabawy szkolnej przekazano na dożywianie młodzieży, że zebrane 6340 zł wzbogaciło konto Odbudowy Warszawy, że grono zebrało 240 zł na opłatek dla wdów i sierot po nauczycielach, że wspólnie (15.05.1947 r.) rozpoczęto hodowlę jedwabników, by zdobyć pieniądze dla szkoły. Nieważne było, że szkoła była przenoszona z lokalu Jedynki do pomieszczeń przy ul. Lagina, że dopiero trzecia przeprowadzka (1947 r.) dała społeczności szkolnej obecny zielony gmach, który – choć zdewastowany przez okres nieużywania – dawał szerokie możliwości.

Była aula ze sceną, więc można było organizować koncerty instrumen- talno-wokalne (dochód na zakup kurtyny), wystawiać sztuki teatralne pisane przez opiekunkę teatru – Klarę Dąbrowską. Społeczność miasta żywo przyjęła inscenizację „Wiesława” K. Brodzińskiego, „Świętoszka” Moliera, „Sądu nad kobietą” czy liczne wieczory poetyckie poświęcone A. Mickiewiczowi, K. Brodzińskiemu, F. Szopenowi, T. Kościuszce, H. Sienkiewiczowi. Tam też świętowano rocznicę powstania ORMO czy Armii Czerwonej. Ogromną pomocą stał się podarowany 26 października 1947 r. przez władze powiatu fortepian koncertowy firmy „Steinway”.

Nie tylko wiedza

Atmosfera wychowawcza nastawiona była nie tylko na zdobywanie rzetelnej wiedzy, ale i kształtowanie postaw otwartych na potrzeby środowiska. Szkoła zaraz po wojnie organizowała kursy dla analfabetów
z Milicza i powiatu, uruchomiła szkolenie dorosłych na poziomie gimnazjum i liceum, włączyła się w życie miasta i okolic. Poświęcony 20 czerwca 1947 r. sztandar szkoły zobowiązywał. Nakazy moralne wypływały w pierwszych latach pracy z etyki katolickiej. Były więc nabożeństwa na rozpoczęcie roku szkolnego, przygotowanie do spowiedzi i I Komunii Świętej, wspólne rekolekcje, udział w misjach św. (1947 r.), kiedy to licealiści nieśli krzyż misyjny, wycieczka do Gniezna w rocznicę śmierci św. Wojciecha, Tydzień Miłosierdzia.

Prężnie działające Liga Morska i harcerstwo organizowały oprawy Święta Pracy, Konstytucji 3 Maja, Dnia Zwycięstwa, Święta Oświaty, Dnia Matki, Święta Spółdzielczości, Tygodnia Inwalidy, powiatowych dożynek, Konkursu Zdrowia, Tygodnia PCK i wielu innych. Były też wynikające z ideologii czasu wieczory przyjaźni polsko-radzieckiej, porządkowanie grobów żołnierzy radzieckich, rocznice bitwy pod Lenino. Za sprawą PCK Milicz przybliżył się do Europy. Cztery lalki w strojach narodowych wysłano do Paryża, a artystycznie rzeźbiony herb Milicza został podarowany angielskiej szkole.

Sport

Być sprawnym do pracy i obrony – to dewiza młodzieży tamtych lat. Dlatego tak masowo garnęła się ona do sportu. Na pożółkłych kartkach pierwszej kroniki widnieje wiele nazwisk wyróżniających się narciarzy: Józefa Mroczkowskiego, Zbigniewa Spasowa, Józefa Bogdanowicza, Franciszka Zajiczka, Stanisława Fiszera i innych. Pasjonaci i zwycięzcy wielu rozgrywek w koszykówce to Bronisław Pokrzycki, Mieczysław Hołówko, Wacław Solecki, Michał Okniański, Władysław Gibasiewicz, Aldek Nader
i wielu innych. Wzorem nauczyciela wychowania fizycznego – Antoniego Kaczmarka – młodzi polubili gimnastykę. W zawodach podokręgowych najlepszy gimnastyk szkoły – Józef Bogdanowicz – zdobył I miejsce zadziwiając jurorów mistrzowskim wykonaniem salta w przód. Ex aequo
I lokatę uzyskał wtedy również Bronisław Pokrzycki, którego atutem, oprócz ćwiczeń obowiązkowych, był skok lotny przez skrzynię wzdłuż. Bardzo popularne były biegi uprawiane masowo na różnych dystansach. Nazwisk utalentowanych biegaczy zachowało się w pamięci tamtych uczniów tak wiele, że wymienienie ich przekroczyłoby ramy tej publikacji.

Harcerstwo

Powstało w szkole już w pierwszych miesiącach nauki. Entuzjaści organizacji – Łucja Skibińska, Jadwiga Kwaśniewska i Józef Plewka – zaszczepili ideę „Bóg, Honor, Ojczyzna” ponad 100 uczniom hufca męskiego i żeńskiego, zorganizowanym w drużynach i zastępach. Być harcerzem, uczestniczyć w zbiórkach, ogniskach, wycieczkach, rajdach, występować
na szkolnych imprezach, nosić strój organizacyjny – było wysokim wyróżnieniem i nobilitacją.

W-powojennych-latach-młodzież-garnęła-się-do-harcerstwo

Pierwsze 5 lat istnienia milickiego liceum naznaczone było wyjątkową osobowością jej dyrektora – Stanisława Dąbrowskiego, wybitnego humanisty, człowieka obdarzonego talentem organizacyjnym
i umiejętnością tworzenia klimatu pracy i wzajemnego zaufania. Dyrektor dobrał i zintegrował grono ludzi szanujących się wzajemnie i darzących się zaufaniem. Nauczyciele spotykali się w pokoju nauczycielskim na pogawędki również w dni wolne od zajęć, rozumieli młodzież, byli dla uczniów wzorem postępowania. W czasie zakończenia roku szkolnego 1949/1950 dyrektor Stanisław Dąbrowski pożegnał się z Miliczem, przenosząc się do pracy w Kuratorium Oświaty we Wrocławiu.

Bronisława Solińska

w Kronika

W niełatwych czasach (1950–1969)

Po wyjeździe z Milicza założyciela i pierwszego dyrektora państwowego gimnazjum i liceum w Miliczu – mgra Stanisława Dąbrowskiego zarządzanie szkołą powierzono Witoldowi Krzyworączce, magistrowi chemii, dotychczasowemu nauczycielowi, człowiekowi o gruntownej wiedzy przyrodniczej i humanistycznej, cechującemu się ogromną kulturą
i wrażliwością na potrzeby drugiego człowieka. Jego zastępcą został energiczny, młody, pełen inicjatywy i zapału do pracy magister wychowania fizycznego – Antoni Kaczmarek. Dyrektor i jego zastępca przez 19 lat tworzyli zgrany duet, dzięki czemu szkoła odniosła wiele sukcesów.
A przyszło im kierować nauczycielami i młodzieżą w niełatwych czasach.

Partia zdecydowanie ingerowała w system oświaty: tzw. czynnik partyjny na egzaminach wstępnych, udział młodzieży w propagandzie socrealizmu, obowiązkowe wycieczki na basen do Łaz w Boże Ciało, kolektywizacja wsi, usunięcie ze szkół religii, przełom październikowy, dyskusje na temat patrona szkoły, wielki szkolny jubileusz, wydarzenia marca 1968 r.
w Warszawie i ich echa w kraju, sprawy lokalnej społeczności. Osobowość dyrektorów pozwoliła szkole ominąć wiele dramatycznych zakrętów,
a młodzieży zrozumieć prawdę o naszych dziejach i zdobyć gruntowną wiedzę.

Kadra pedagogiczna

Nauczyciele pracowali z uczniami na zajęciach sportowych, kołach zainteresowań, wycieczkach, obozach wędrownych. Kadra pedagogów była stabilna. Do pionierów szkoły dołączali młodzi, często absolwenci, którzy wracali po studiach do swego Zielonego Liceum i tu zostawali na całe życie zawodowe.

Kolejne roczniki absolwentów opuszczały mury szkoły. W roku 1950 liceum pożegnało 16 absolwentów, w 1951 – 57, w 1952 – 26, w 1953 – 51, w 1954 – 42, w 1955 – 44, w 1956 – 32, w 1957 – 31, w 1958 – 39, w 1959 – 31, w 1960 – 51, w 1961 – 29, w 1962 – 45, w 1963 – 56, w 1964 – 78, w 1965 – 119, w 1966 – 125, w 1967 – 115, w 1968 – 144, w 1969 – 132 absolwentów.

Szkoła wypełniała się młodzieżą, a później też dziećmi ze szkoły podstawowej, uczącymi się w ramach „11-latki”. W kronice prowadzonej przez Martę i Adama Najsarków pod datą 30 sierpnia 1965 roku widnieje wykaz nauczycieli szkoły podstawowej i liceum ogólnokształcącego. Razem 32 nazwiska. Oto one: W. Krzyworączka, A. Kaczmarek, R. Brzuszek,
J. Czajkowska, D. Erd, L. Grabowski, H. Haas, M. Hanysz, J. Heyduk,
L. Kiełbińska, T. Kiełbiński, Z. Klanowski, M. Kłos, R. Kościelniak,
J. Mażewska, A. Milian, B. Możdżyński, A. Najsarek, M. Krajewska-Najsarek, S. Niewęgłowski, A. Olichwer, J. Olichwer, H. Orlof, T. Pasierb, Ł. Skibińska, B. Solińska, W. Światłowicz, W. Wilkoszewska, M. Tomaszewski, J. Urbańczyk, W. Zagwojska, S. Możdżyńska.

Do szkoły w tym roku uczęszczało 684 uczniów zorganizowanych
w czterech oddziałach klas podstawowych (IV, V, VI, VII) i 19 klasach licealnych (VIIIa–e; IXa–e; Xa–e i XIa–d).

Przodować w nauce

Nauka obejmowała wszystkie przedmioty zalecone przez Ministerstwo Oświaty; młodzież liceum uczyła się m.in. języka rosyjskiego, angielskiego, niemieckiego, łacińskiego. Klasy rywalizowały w ramach współzawodnictwa o tytuł przodującej klasy w nauce i sprawowaniu.
W 1968 r. przechodni proporzec zdobyła kl. Ic (wychowawca M. Krajewska-Najsarek), a w rok później IIb (wychowawca W. Światłowicz). Popularnością cieszyła się też Olimpiada „Disce puer” dla klas przedmaturalnych. W roku 1966 w eliminacjach wojewódzkich Jacek Janicki zdobył wyróżnienie
i nagrodę w postaci wycieczki po kraju. W rok później wśród 380 finalistów z 93 szkół w województwie znaleźli się nasi zwycięzcy eliminacji szkolnych: Kazimierz Barański, Józef Dziechciarz, Janina Dwojak, Jerzy Godula
i Mieczysław Wójcik. Nasza ekipa spisała się znakomicie: Jerzy Godula został laureatem olimpiady i otrzymał w nagrodę wycieczkę po ZSRR,
a Mieczysław Wójcik został wyróżniony, a nagrodą dla niego była wycieczka po kraju.

Koła zainteresowań teatralna rodzina

W czasach, gdy najpopularniejszym pojazdem był rower, młodzi licealiści chętnie uczestniczyli w zajęciach popołudniowych, prowadzonych społecznie przez nauczycieli.

Występowali w szkolnym chórze, uczyli się tańczyć w kółku tanecznym, prężnie działały: koło historyczne „Kasztelania”, koło plastyczne, koło filatelistyczne, koło recytatorskie, koło chemiczne, koło miłośników teatru.
I właśnie słowo „miłośnicy” było najbardziej adekwatne do postawy młodych milickich artystów amatorów, którymi opiekowała się utalentowana animatorka kultury – nauczycielka matematyki, Łucja Skibińska. Potrafiła ona tak porwać i poprowadzić młodzież, że starczało czasu i chęci na wszystko: wyjazdy do teatrów Wrocławia, kilka premier sztuk teatralnych teatru szkolnego w ciągu roku, gdzie licealiści pełnili różne role: aktorów, choreografów, scenarzystów, inspicjentów, operatorów dźwięku (wieczorem nagrywali rechot żab) i światła, suflerów. To była wielka teatralna rodzina zapraszana przez artystów Wrocławia i goszcząca ich w Miliczu.

W tym czasie koło zdobyło I lokatę w turnieju „Młodzież poznaje teatr”,
a w rok później jury wyróżniło recenzję Tomasza Wielickiego pt. „Trzy prawdy Brylla” ze spektaklu E. Brylla, drukując ją w miesięczniku „Odra”.

Mocni, wysportowani

Sport rozpowszechniał dobre imię milickiego liceum, bo przez ten dość długi czas opiekowali się nim nauczyciele entuzjaści. Antoni Kaczmarek
i Ludomira Kiełbińska wyjeżdżali bardzo często z młodzieżą na zawody sportowe, choć wtedy nie płacono diet, a w domu były małe dzieci. Efekty tych postaw były widoczne. Znana była szeroko sekcja gimnastyczek, silne drużyny siatkarskie, a 11-osobowa drużyna piłki ręcznej z LO reprezentowała w 1958 roku województwo wrocławskie na Ogólnopolskiej Spartakiadzie w Łodzi.

Wielkim sukcesem był udział drużyny MKS „Młodzik” Milicz
w rozgrywkach o mistrzostwo II ligi piłki ręcznej 11-osobowej.

Drugoligowa drużyna piłki ręcznej 11-osobowej – 1958 rok.

Co roku młodzież brała udział w marszach jesiennych na 10 km, co roku uroczyście obchodzono Święto Sportu. W 1968 roku zorganizowano imprezę „Mały Meksyk” dla uczczenia Igrzysk Olimpijskich w Meksyku. Impreza miała bardzo staranną oprawę (dekoracja stadionu, flaga, zapalenie znicza, defilada, konkurencje olimpijskie, dyplomy).

Ciekawi świata

Po zajęciach w szkole organizowano wycieczki dydaktyczne w celu zwiedzenia różnych zakładów pracy, muzeów i bibliotek Wrocławia czy Warszawy. Dzięki inicjatywie opiekunki teatru – Ł. Skibińskiej – cała młodzież szkoły jechała dodatkowo podstawionym pociągiem, aby w niedzielę obcować ze sztuką teatralną Wrocławia. W tradycję weszły obozy wędrowne. Co roku podczas wakacji kilkadziesiąt dziewcząt i chłopców przemierzało Polskę z plecakami. Pod opieką nauczycieli, podzieleni na
20-osobowe grupy, pokonywali trud kilkunastu, czasem dwudziestu kilku kilometrów dziennie, poznając swój kraj i wypoczywając czynnie.
W kronice szkoły jest wiele pocztówek z trasy, przysyłanych przez młodzież.

Tradycyjnie jesień była czasem pomocy uczniów przy pracach wykop- kowych. Przez trzy wybrane dni autobusy rozwoziły młodych ludzi i ich opiekunów do okolicznych PGR-ach. Często bolały ręce, ale ile było też radości i śmiechu, niekoniecznie z faktu zbierania ziemniaków.

Sztandar

Sztandar, pieczołowicie przekazywany co roku nowemu pocztowi, towarzyszył młodzieży w chwilach uroczystych. Najwyższą nagrodą dla przodujących uczniów było wybranie ich do pocztu sztandarowego. W roku szkolnym 1968/69 ten honor przypadł Jarosławowi Chołodeckiemu, Krystynie Dobrzańskiej i Marii Majchrzak.

Bronisława Solińska

w Bez kategorii, Działania

Spichlerz pamięci

Zapraszamy do wyjątkowej podróży przez historię wyjątkowej szkoły – Zielonego Liceum w Miliczu. Szkoła powstała jeszcze przed wojną, na terenie ówczesnych Niemiec, jako Realne Gimnazjum Reformowane powiatu milickiego, które rozpoczęło swoją działalność 28 czerwca 1928 r. Do 1945 r. była to Szkoła Prowincji Wschodnich w Miliczu, po wojnie w czasach komunizmu Szkole nadano imię działacza komunistycznego Aleksandra Zawadzkiego, obecnie, po roku 1990 szkoła funkcjonowała bez patrona. 11 listopada 2012 r. Zielona Szkoła zyskała godnego patrona i obecnie działa jako I Liceum Ogólnokształcące im. Armii Krajowej w Miliczu. 

Spichlerz pamięci to projekt, który jest zrealizowany przez Stowarzyszenie Absolwentów I LO w Miliczu w ramach upamiętnienia jubileuszu 75-lecia
I LO im. Armii Krajowej w Miliczu. Na realizację tego zadania Stowarzyszenie pozyskało środki w wys. 5 tys. zł z programu „Działaj Lokalnie” Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, który na terenie Doliny Baryczy jest koordynowany przez ODL Partnerstwo dla Doliny Baryczy.

W ramach projektu powstał portal www.spichlerzpamieci.pl oraz profil na Facebooku. Projekt będzie nadal rozwijany i udoskonalany, gdyż bogactwo materiałów na temat Zielonego Liceum sprawia, że umieszczenie ich na stronach portalu wymaga mrówczej, wielogodzinnej pracy. Dzięki współpracy z dyrekcją I LO im. Armii Krajowej w Miliczu Stowarzyszenie Absolwentów uzyskało zgodę na publikację kronik i publikacji szkolnych, publikuje również fragmenty wydanych przez siebie książek wspomnieniowych. Mamy nadzieję, że projekt zainteresuje zarówno absolwentów i nauczycieli, jak i obecnych i przyszłych uczniów Zielonego Liceum i będzie służył społeczności lokalnej Ziemi Milickiej.

w Travel

Typography Post

At every tiled on ye defer do. No attention suspected oh difficult. Fond his say old meet cold find come whom. The sir park sake bred. Wonder matter now can estate esteem assure fat roused. Am performed on existence as discourse is. Pleasure friendly at marriage blessing or.

Kontynuuj czytanie

Zamknij