To niezwykłe zbiorowe zdjęcie uwieczniło uczniów i nauczycieli Reformrealgymnasium w Miliczu w 1940 roku na schodach przed głównym wejściem do Szkoły.
Zdjęcie ukazuje uczniów Reformrealgymnazjum w Miliczu, którzy na zajęcia dojeżdżali z Sułowa specjalnym autobusem szkolnym. Było to ogromne ułatwienie w czasach, gdy samochodów było bardzo mało, a okoliczna ludność dojeżdżała do Milicza głównie kolejką wąskotorową. Imion i nazwisk tych uczniów niestety pewnie już nigdy nie poznamy, natomiast rozpoznawalna jest sylwetka sułowskiego kościoła w tle zdjęcia.
Był piękny lipcowy dzień, w którym miałem wyznaczony termin spotkania z Panem Dyrektorem w sprawie zatrudnienia w charakterze nauczyciela chemii w Liceum Ogólnokształcącym.
Na spotkanie spóźniłem się, dlatego z lękiem w sercu wszedłem do gabinetu, w którym czekał na mnie Pan Dyrektor. Już od drzwi przepraszałem za spóźnienie, opowiadając jak dostałem się do Milicza. Z rodzinnego Wolsztyna do Żmigrodu przyjechałem PKP, następnie kolejką wąskotorową do Milicza (innej możliwości nie było) – stąd moje spóźnienie.
Dyrektor uśmiechnął się, spojrzał na mnie z wyrozumiałością i rzekł: Proszę się nie martwić – porozmawiamy. Przywitał mnie, żartobliwie, wskazując swoją lewą – mówiąc: Jestem Krzywa rączka! Atmosfera zrobiła się bardzo przyjazna – dyrektor rzekł: Ja też jestem chemikiem i cieszę się, że młody człowiek mnie zastąpi.
Długo rozmawialiśmy o moich studiach, pracy dyplomowej i mojej rodzinie. Dyrektor potrafił stworzyć taką atmosferę, że poczułem się nie jak nowicjusz, ale zaprzyjaźniony kolega. Pokazał mi szkołę oraz gabinet chemii, w którym przepracowałem 42 lata.
Dyrektor Krzyworączka był człowiekiem niezwykle empatycznym, pełnym dobroci i życzliwości nie tylko dla nauczycieli, ale także dla administracji, uczniów i rodziców. Był wszechstronnie wykształcony, a mnie, jako młodemu nauczycielowi, imponował niezwykłą wiedzą.
1 września 1964 roku rozpocząłem pracę w LO i od tej pory otaczał mnie swoją życzliwością, pomocą dydaktyczną i cennymi wskazówkami. Już w tym roku powierzył mi nauczanie chemii w klasach maturalnych – matura 1965 r. Dyrektor powiedział: Pamiętaj, chemiku Maksymilianie! Na egzaminie maturalnym bądź wyrozumiały w stosunku do moich uczniów.
Byłem częstym gościem w gabinecie dyrektorskim – traktował mnie jak syna, prowadziliśmy długie rozmowy związane ze szkołą, nauczaniem oraz pomocy uczniom. Miałem szczęście, że spotkałem tak uczciwego, pełnego dobroci i zrozumienia człowieka.
Dyrektor nie miał dobrego zdrowia, miał do mnie zaufanie, powierzał mi takie informacje, które są do dzisiejszego dnia moją tajemnicą. Ubolewam, że odszedł za wcześnie, a przecież pozostało tyle niedokończonych rozmów.
Pozostał w mojej pamięci na zawsze, a dziś paląc znicz na Jego grobie – pozostaję w zadumie dziękując losowi, że mogłem spotkać tak szlachetnego i bezcennego człowieka!
Maksymilian Hanysz
Wspomnienie przekazane za pośrednictwem Jadwigi Teresy Stępień, która tak opisała spotkanie z profesorem:
Dowiedziałam się od Mateńki, że wiele lat temu Pan Profesor i Jego zacna Małżonka Anna Hanysz byli w serdecznej przyjaźni z jednym z pierwszych Dyrektorów naszej Zielonej Szkoły, Panem Witoldem Krzyworączką, którego wychowankami była i moja Mama i jej brat Piotr Łabuz. Poprosiłam, więc Pana Profesora o Jego wspomnienia.
Przez słuchawkę popłynął wzruszony, ciepły głos Profesora. Tak! Z radością któregoś dnia Ci o tej szczególnej więzi opowiem!
Pomimo choroby Pana Profesora, pomimo znanym nam wszystkim obostrzeń, które niesie pandemia, zwłaszcza dla ludzi starszych otrzymałam telefon trzy dni temu od Małżonki: Maksymilian wsiadł na rower i jedzie z Karłowa, na Grota-Roweckiego, aby przekazać Tobie wspomnienie o swoim Mistrzu, Dyrektorze Witoldzie Krzyworączce, pewnie zjawi się za 10 minut!
I tak się stało!
Dziś, mam zaszczyt podzielić się Pana Profesora wspomnieniem z Państwem. Ono porusza mocno moje serce, ono wskazuje, jak nasze AUTORYTETY pomagają być wiernym sobie, trwać na straży wartości i uczyć następne pokolenia szacunku nie tylko do z trudem zdobywanej wiedzy, a nade wszystko potwierdzają przekonanie o prawdzie starej jak świat: Mistrz… Autorytet… Uczeń… Respekt!
Wiele lat zdrowia i szacunku od każdego – nie tylko od wychowanków Panie Profesorze!!!!
Aula z nowoczesną sceną, przebieralnią dla aktorów i garderobą dla gości była nowością na skalę całego powiatu i zrobiła największe wrażenie na mieszkańcach i uczniach uczestniczących w uroczystości otwarcia Reformrealgymnasium w Miliczu, która odbyła się 18 października 1929 roku. Uroczystość uświetnił popis kabaretowy uczennic i koncert utworów Ludwika van Beethovena.
Za aulą znajdowała się sala muzyczna oddzielona drzwiami wahadłowymi, które w razie czego mogły zostać otwarte. Dzięki temu aula mogła pomieścić od 400 do nawet 600 osób. Odbywały się tutaj nie tylko uroczystości szkolne, uświetniane przez chór szkolny i orkiestrę, ale też koncerty i przedstawienia teatralne dla całego miasta. Gimnazjum miało też duchowe i kulturalne znaczenie dla całego okręgu milickiego.
W milickim gimnazjum pielęgnowano muzykę chóralną – wszystkie uroczystości szkolne były uświetniane występami szkolnego chóru. Chór w lutym 1934 roku wziął udział w przedstawieniu Niemieckie requiem w kościele Łaski, a pod przewodnictwem nauczyciela muzyki, pana Kwiatka, wystawił w auli szkolnej oratorium Pory roku Haydna. Pan Blume wystawi zaś w szkole operę Towarzysz podróży, na premierę której z Berlina przybył sam kompozytor i krytyk muzyczny Moster.
Ważną rolę w życiu kulturalnym szkoły odgrywał też teatr szkolny. Jesienią 1933 roku wystawił on Sen nocy letniej Shakespeare’a – nie tylko w Miliczu, ale również w Żmigrodzie i Trzebnicy. Wszystkie kostiumy i dekoracje zostały przygotowane przez uczniów.
W szkole działała też orkiestra, a właściwie zespół muzyki kameralnej wspomagany przez samych nauczycieli. W sprawozdaniu z roku szkolnego 1934/35 wymieniani są: nauczyciel Blume (fortepian), dyrektor Mangold (wiolonczela), S. Wickelman i H. Muecke (skrzypce). Grano dzieła klasyków wiedeńskich i Złotą sonatę Purcella.
Na zajęciach z fizyki, chemii i biologii do przeprowadzenia doświadczeń wykorzystywane były odpowiednie sale. Ich dopełnieniem była pracownia techniczna. W piwnicy przewidziane zostało pomieszczenie do prac w drewnie i metalu. Szkoła zapewniała więc wiele kierunków kształcenia i możliwości doskonalenia się.
To tu, pod okiem specjalistów, na dobrowolnych zajęciach uczniowie milickiego gimnazjum zbudowali trzy kajaki, z których korzystała społeczność szkolna. Utworzyło się kółko kajakarskie, które cieszyło się ogromną popularnością. W planach szkoły było uprawianie sportów wodnych, niestety wojna zniweczyła te marzenia.
Uroczyste otwarcie Szkoły odbyło się półtora roku po wmurowaniu kamienia węgielnego, czyli 18 października 1929 roku – tempo budowy obecnego I LO robi dziś ogromne wrażenie, zwłaszcza że prace wykonywane były bez nowoczesnych maszyn!
Na uroczystość przybyli honorowi goście, m.in. ówczesny pruski Minister Kultury. Pierwszą zapisaną do gimnazjum uczennicą była Marianne Dziekan-Jeroch. Podczas uroczystości uczennice grały utwory Ludwika Van Beethovena. Hrista Maria Star i Annemarie Hirt, przebrane za stare panny, opowiadały o najnowszych osiągnięciach Milicza, rzecz jasna podkreślając wiekopomne znaczenie budowy gimnazjum.
Skrzydło, w którym mieściła się aula i sala gimnastyczna, odróżniało się od budynku głównego, w którym znajdowały się sale administracyjne
i gabinety przyrodnicze, a ta z kolei była inna od skrzydła z salami lekcyjnymi. Te pomieszczenia ulokowane zostały na zachód od dziedzińca szkolnego. W prawym rogu budynku znajdowała się cześć mieszkalna
z mieszkaniem dyrektora, wyróżniająca się okiennicami. Za dziedzińcem urządzono później boisko szkolne.
Gości oczarował jasny i praktyczny układ całej szkoły, ale największe wrażenie zrobiła aula z nowoczesną sceną, przebieralnią dla aktorów i garderobą dla gości. Za aulą znajdowała się sala muzyczna oddzielona drzwiami wahadłowymi, które w razie czego mogły zostać otwarte. Dzięki temu aula mogła pomieścić od 400 do nawet 600 osób. Odbywały się tutaj nie tylko uroczystości szkolne, uświetniane przez chór szkolny i orkiestrę, ale też koncerty i przedstawienia teatralne dla całego miasta. Gimnazjum miało też duchowe i kulturalne znaczenie dla całego okręgu milickiego.